gru 04 2015

3


Komentarze: 0

Zapowiadal sie dlugi wieczor. Czas mial plynac wolno do odjazdu pociagu. A tu jednak stalo sie nieoczekiwane a zarazem nic niewyklego. Stalam na dworcu "dotlenialam" sie i podszedl jakis facet. Zaczal nawijac z innym facetem o zarobkach w niemczech. Stalam i usmiechalam sie do siebie. Nagle podszedl do mnie i poprosil papierosa. Oczywiscie poczestowalam go. Na moje szczescie lub nie szczescie jak ujal owy nie znajomy (Kamil) pozniej "przyczepil sie jak rzep psiego ogona". Chcial kupic piwa niestety na dworcu zabka zamknieta. Co jakis czas pytal sie czy chce cos zjesc lub wipic. Ja odmawialam. Uparta przeciez jak osiol jestem. Po zapytaniu sie straży ochrony kolei gdzie jest nocny udalismy sie tam, w sumie jak moglam nie odmowic przeciez nieznajomy nie znal Poznania. Po drodze pomoglismy starszemu mezczyznie z bagazem i sprawdzilam jemu lotto. Czyli dwa dobre uczynki za mną, ale nie stoje na piedestale, bo jednak w sercu smutek.... Idac do sklepu a w sumie szukajac go zostalo mi opowiedziane pol zycia, pokazane prezenty i zdjecia ukochanej. Przez ta "chwile" co szlismy do sklepu dowiedzialam sie ze byl na wakacjach we wroclawiu (w wiezieniu) jest kucharzem i lubi ugotowac cos z niczego, ze bardzo kocha swoja Iwonke pomimo ze jak wraca z pracy i cos nie tak wg niej jest dosłownie wbija sie pazurami w jego policzki i mowi cyt."byles na korwach" a jednak z nia jest. Zawsze gdy wyjezdza ma ze soba wspolne zdjecie troche pogniecione. I ta jeszcze radosc ze ma jeszcze 150euro i markowe prezenty do lubej i dla rodzinki. Tak niewiele trzeba do szczescia a my szukamy wielkiego szczęścia ktore w sumie nie daje radosci. Przez te niecale 20 minut czulam jego zal ze nie moze pogodzic sie z ojcem bo ojciec ma zal za jego niegrzeczne zachowanie za mlodu. Tesknil na obczyznie za swoja kobieta i kocha nad zycie. Dziwi sie co polki maja w sobie ze takie piekne, jak rosjanki stwierdzil slowianska krew. No tak dopoki czlowiek straci na jakis czas z serca to co dla niego wazne nie doceni tego co ma. To jest z kazdym z nas psioczymy wyzywamy ale nie potrafimy tego docenić. Nie potrafimy przyznac otwarcie brakuje mi np. Twojego dzien dobry rano, głosu ktory tylko brzmi w naszych uszach gdy myslimy o tym jak mowi kochanie... bo to znika na chwile gdy jeden psioczy na drugiego. Brak tego zainteresowania i w pewien sposob wyrzuty do siebie ze sie samemu tego nie robi. A przeciez mialam w pewnym momencie swiadomosc albo mysloksztalt ze tego posta nie napisze..ze zamiast mnie odbierze ktos telefon i powie..."przykro mi p.A...nie zyje" ale ta swiadomosc czy cos co to bylo nie zawladnela mna do końca. Bo co roz dowiaduje sie czegos innego o innych i o sobie.
Siedzielismy na dworcu i nagle nieznajomy (kamil) powiedzial ze mam nie mowic o tym spotkaniu swojemu chlopakowi...No przeciez nie mówię.... piszę... 
Siedzielismy tak i nagle obok chlopak wyciagnal telefon i w aparacie w ktorym sie widzial poprawial sobie fryzure.

Trudno zebrac mysli gdy kolo ciebie siedzi piwosz jak sam okreslil sie tym mianem i nadaję i prosisz aby nic nie mowil on nadal gada. Ale wracajac do chlopaka z Ukrainy. W pewnym momencie stwierdzilam ze Polak potrafi. On na to ze on Ukrainiec. To sie usmiechnelam i powiedIalam slowianin to i tak brat. W tedy pekla ta bariera. Chociaz staral sie mowic po polsku i nie zawsze sie rozumielismy jakos konwersacja szla. Powiedzial ze ma dziewczyne Magdalenę. W sposob jaki to powiedzial przeszylo mnie na wylot, byla jak melodia czysta miłość, ktora potrafi ogarnac siedzacego obok czlowieka. Ta milosc jego bylo jak plaster na moje rane w sercu ktora sie otwiera po kazdym tzw przekomarzaniu. Zaczelam sie zastanwiac gdzie uciekla gdzie sie skryla moja milosc. Pod gruzami słów, pod gruzami bolu swojego i jego. A moze ja sie nie nadaję, moze ja jestem ta oziebla ktora niby ma uczucia. A moze nie ma niby tylko tak jest. Pisze i czekam na pociag czekam i piszę pomimo zmeczenia. Ale wiem ze inaczej padne i czy powstane nie wiem. Pewnie tak ale bedzie za pozno. Chce uciec ale nie mam dokąd, uciekam i nie uciekam. Jakby w snie ktory sie okaże koszmarem albo rzeczywistością.

Psi rzep sie odczepil, w sumie ja go odczepilam, powiedzialam ze pociag juz jest i moze isc. Potem jednak sie martwilam o niego bo byl zbyt pijany i jak na moje lekko nieogarniety pod wplywem procentow a zarazem ulga gdyz moglam wyciszyc natlok mysli i odczuc. Przed naszym "rozstaniem" pokazalam mu sztuczke z wisiorkiem usmial sie. A jak kazalam mu pomyslec pytanie na ktore zna odpowiedz a ja mu pokaze (w sumie wisiorek) czy prawda czy falsz, byl zaskoczony wynikiem. 
Gdy pociąg przyjechal weszlam do srodka. W moim przedziale siedziala juz jedna kobieta. Opowiadala jak zle wsiadla do pociągu i okrezna droga jedzie do domu. Usmialtsmy sie bo czulam ze pozytywnie swoja wpadke odbiera. Potem weszla starsza pani. Pomoglam jej z walizka. Od slowa do slowa nawiazal sie dialog miedzy trzema babkami. Oczywiscie jak kobiety sie dobiora do jakiegos tematu to glownie to jest temat mezczyzni. Smialo moge napisac ze wielki napis naszego slownego tabloidu brzmial "mezczyzni w skarpetkach i ich higiena". Przykro mi panowie ale zostaliscie obgadani przez nas ze wiekszosc z was nie wie co to mydło i gabka ale wie jak użyć duzej dawki perfumu. No oczywoscie stanelysmy w obronie tych szyscioszkow ... bo jak wiadomo w stadzie zwyklych prosiat znajda sie swinki rasowe Emotikon smile. Jednak najwiecej frajdy sprawila konwersacja na temat mezczyzna w skarpetkach. No jak na grzeczna dziewczynke przystalo powiedzialam "a sex z facetem w skarpetkach welnianych". Na to starsza Pani sie glosno zasmiala i powiedziala ze wlasnie sobie wyobrazila faceta stojacego tylko w czarnych skarpetkach... Na te slowa wszystkie trzy wybuchnelysmy smiechem. Potem kazda rozwalila sie w przedziale i poszlysmy spac. Drodzy panowie jak to jest z wami, ze spicie w skarpetkach a gdy je sciagniecie kladziecie kolo lozka a one w nocy stoja i daja koncert zapachow... za daleko wszakże jest kosz na brudna bielizne...

Przed gdanskiem dosiadl sie do nas mezczyzna. Byla rozmowa o kolei, ze jest "dobrze" w kraju. Byl temat przeludnienia ze jednak natura sir sama obroni poprzez zarazy lub wojny. Chociaz duzo bylo tych "wojowników" gdzie przelewala sie krew jak piwo na imprezie i nastepny "wojownik" nie uczyl sie od poprzednika. W sumie obiektywnie patrzac uczyl sie w jaki sposob zagarnac wiecej posiadlosci. Byl tez temat pieknych pan Polek, ze panowie za naszymi granicami i za wielka woda patrzą aby zdobyc serce Polek. Jak zauważył starszy Pan, ze Polki sa rochwytywane gdyz maja w sobie duzo wdzieku, powabu, w skrobie seksapil. Czyzby panowie nasi krajanie doceniali to co maja w ojczyznie, czy tylko starsi panowie (dwaj) ktorzy widza to co wy nie widzicie. Wiec panowie bierzcie sie sa krajanki swoje zanim (doslownie) wezma sie za nie sasiedzi z zachodu i z polnocy. A moje drogie panie wiecie dobrze ze takiego męża jak Polaka nigdzie nie znajdziecie i do tanca i do rozanca, i do klotni i do godzenia sie nietylko w porach nocnych. Przestanmy wybrzydzac bo to najlepsze jest pod nosem... i docencie to nie tylko duchowo ale takze slownie. Czasami trzeba sie przekonac i stracic z oczu to co cenne dla nas aby to docenić. Ja juz to wiem ... i postaram sie zrobic wszystko aby milosci moja wiedziala to co ja nie tylko czuje ale i mysle ...

Teraz gdy czlowiek siedzi i mysli ... w sumie nie mysli tylko czuje. Ma gdzies jak wyglada, bo wyglada jak zmokla kora bo tej korze zachcialo sie chodzic w deszczu czuje sie szczesliwa choc zimno mokro a dupsko juz stalo sie jednym z mokrą ławką. Szczescie polega na tych malych szczegolach ze pomimo ze się nie czuję tylka, nogi robia sie jak bryly lodu z włosów kapie woda i rak sie nie czuje pisze swoje odczucia a nie przemyslenia i czeka na swoja milosc. (No to mi sie dostanie wpierdziel ze nie weszlam do srodka tylko marzę). Ale co tam. Norek co jakis czas jakis przechodzi i sie usmiechnie. A ja patrze w niebo ktore okala mbie swoimi kroplami i kocham... 


haniel1986   
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz