1
Komentarze: 0
Jak siegam pamiecia do lat szczeniecych gdzie wszyscy sie bawili uzywali zycia ja zylam w "swoim swiecie" probujac ogarnac dlaczego jestem swiadoma kogos kogo nie znam a wiem ze istnieje. W sumie w tedy moznabylo powiedziec: co moze czternastolatka wiedziec o milosci. Z tej perspektywy czasu powiem ze cholernie duzo gdy ma sie swiadomosc ze gdzies tam jest druga polowka.
"Ta" osoba pojawiala sie w snach nieznajoma a zarazem znajoma i uczucie jakby czlowiek byl z nia zawsze. W sumie obojetnie czy to byly sny czy moje opowiadania piszace z automatu zawsze byla "ta osoba" i uczucia, odczucia podczas rozmow ktore towarzysza mi do dzisiaj.
Kazda miłość nosila swiadomosc to nie to ale czlowiek kochal ta namiastkę spedzal w tej namiasce czasami miesiac czasami 11 lat ale ciagle bylo uczucie pustki ktore probowal olewac.
Milosc to taka sprytna menda ze dawala znaki wczesniej ale człowiek je ignorowal bo byly inne zobowiazania. Im człowiek bardziej starał sie je ignorowac tym glosniejsze one byly. Nie raz uczucie ze sie wariuje "nie zna" sie osoby a odczuwa lek w sobie ze cos sie dzieje z nia ... potem dziwne stany radości... sny... Człowiek nie szukał kontaktu w tedy a gdy byl dziwny na tamten czas gdy nie rozumialam tego spokój i bliskość.
Teraz jak patrzę na to oczami świadomości to moje serce wskazywalo droge ktora lekcewarzylam ... chcialo abym zobaczyła a ja patrzac nie widzialam. Na koncu powiedzialo stop. I jedno mozna powiedziec nic nie znaczace pytanie przebudzilo mnie z mojego letargu. I teraz wiem ze zawsze kochalam choc nie pozwalalam sobie na to uczucie ktore z tamtej perspektywy bylo nierealne a teraz jest czyms normalnym. Po prostu sie wie czuje zna odpiwiedzi nie znajac pytan.
Dodaj komentarz