W życiu każdego człowieka są takie chwile, że za (nie)znajomą osobą wskoczyłby w ogień nie zastanawiając się po co, dlaczego i czy to ma sens. Patrząc okiem innej osoby byłoby to bez sensu i będzie doszukiwać się sensu w bez sensu. Zanim to zrobi niech przystanie i odpowie sobie co ma sens, co to jest sens bez bełkotu utartych reguł.
Czy sensem jest milosc czy chęć odczuwania tego uczucia?
Czy sensem jest wiara czy odczuwanie opieki sił pozornie niedostępnych?
Nie wazne jak to nazwiemy czy opiszemy,wazne bedzie to co czujemy tak na prawdę i aby intencja była jak to mowi (nie)znajomy "mimo to, a nie dla tego...". Wazne aby nasz czyn byl bezinteresowny. - a czym jest bezinteresownosc? Tym aby niczego nie oczekiwac w zamian? A swiadomosc tego ze nasza bezinteresownosc sprawila komuś radość i my czujemy sie z tym dobrze juz nie jest bezinteresowne, bo otrzymaliśmy cos w zamian? I znow pytanie czy to ma sens ...
Patrząc pod kątem filozoficznym można byloby .tak debatować bez konca...
Ale wracajac do początku co sprawia ze dla (nie)znajomego wskoczymy w ogień nie zastanawiajac sie nad niczym. Czy to milosc? Czy kochanie? A moze nasza pozorna głupota?
Dziś już wiem...
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=WupYyRFevzM